niedziela, 29 marca 2015

Kilka słów na temat nowych rolek!

Jakiś czas temu wspominałam, że jestem na kupnie rolek. Długo zastanawiałam się nad wyborem, przeglądałam internet w poszukiwaniu opinii i ciekawych ofert. W końcu dorwałam odpowiednie w miarę rozsądnej jak na rolki cenie i porządnie wykonane.

Jazda na rolkach to dla mnie jedna z ulubionych form aktywności fizycznej. Kiedy przychodzi wiosna i jest wystarczająco ciepło z przyjemnością wychodzę na zewnątrz i śmigam okrążenia po osiedlu. Wiatr we włosach, promienie słoneczne padające na twarz i zadyszka to coś co uwielbiam w rolkach. Łączymy przyjemne z pożytecznym! Bo pamiętajmy, że rolki świetnie działają na nasze uda, pośladki ale również na brzuch! Tak jest, przy większej szybkości i dłuższym dystansie możemy poczuć boczki jak i dolne partie brzucha.

Na początku zamówiłam przez internet rolki firmy Spokey, model Keira. Niestety rolki okazały się bardzo słabej jakości, w dużej mierze plastikowe. Rozmiar był również nie taki jak trzeba, trochę uciskało, trochę uwierało. Na dodatek kiedy jeździłam po domu rolki strasznie skrzypiały, Po pięciu minutach wiedziałam, że rolki są do oddania. Nie chce mi się wierzyć, że  wcześniej kosztowały aż 380 złoty!!! O wiele za dużo.

Później stwierdziłam, że nie będę zamawiać już więcej rolek przez internet. Jeśli o tego rodzaju zakupy chodzi, warto przejść się po sklepach , poprzeglądać i po przymierzać dostępne modele.
Przedział cenowy rolek jest bardzo duży, natomiast wybór niewielki. Możemy kupić rolki już za około 200 zł, a najwięcej zapłacimy około 1000 złoty.
Z rolkami jest tak, że te najtańsze nie będą złe, dopóki nie przejedzie się na jakiś z wyższej półki. Ja do tej pory miałam tylko jedną parę rolek, które kupiłam w czwartej klasie podstawówki i służyły mi aż do zeszłego roku! Była to jednak dobra firma, bo K2. I dlatego też, ciężko mi było wybrać odpowiedni sprzęt dla siebie, bo jest to firma produkująca najlepsze rolki do jazdy fitnessowej i ciężka do przebicia. Niestety ich asortyment jest dosyć drogi..
Potwierdza to jednak, że warto zainwestować w coś co będzie nam służyć na lata!

FILA PRIMO COMP WOMEN 2011

To właśnie ten model wybrałam. Odwiedziłam trzy, chyba największe sklepy sportowe. Intersport, Decathlon i GoSport. Wszędzie praktycznie można było znaleźć podobne modele, ale w różnych wariantach kolorystycznym i rozmiarach. Pod uwagę, oprócz Fili, brałam również rolki firmy Rollerblade. Zajmują się oni głównie właśnie tą dyscypliną sportu.

Cenowo rolki były z jednej półki. Za jedne jak i za drugie trzeba zapłacić około 380 złoty.
Problem miałam niestety z rozmiarem. 38 było na mnie za małe, natomiast 39 za duże. Żadna z opcji nie wchodziła w grę. Jak już pisałam rolki to przede wszystkim wygoda! A co więcej, źle dobrany rozmiar może być dla nas niebezpieczny.
I tak na prawdę to właśnie rozmiar zadecydował o moim wyborze, Rolki Fila to były jedyne rolki, które znalazłam w rozmiarze 38.5. Wydawały mi się być porządnie wykonane i wygodne. Co prawda ciężko to ocenić przymierzając jedynie rolki w sklepie, ale pierwsze wrażenie też jest bardzo istotne.

Teraz kilka danych technicznych, które możemy znaleźć w sklepach internetowych:


  • But wewnętrzny wykonany z wykorzystaniem technologii FILA Air Flow - zapewnia doskonałą wentylację buta, tym samym pozwalając nodze oddychać i poprawiając komfort jazdy,


  • Skorupa jest utwardzana – chroni nogę oraz zapewnia pełną kontrolę nad rolką. Jej profilowanie wspomaga elastyczność konstrukcji zapobiegając szybkiemu zmęczeniu nogi,

  • Profilowana płoza kompozytowa Megalite - trwała i stabilna markowa płoza Fila. Zapewnia dobre osadzenie kółek i odpowiednią precyzję jazdy,

  • Kółka o średnicy 80 mm i twardości 82 A.

  • Klamra umieszczona tuż powyżej kostki, sznurowanie i pas Velcro zapewniają odpowiednie mocowanie, dużą stabilność dobre osadzenie nogi w bucie,



 Rolki przetestowałam już osobiście. Na początku lekko mnie uwierały, miałam wrażenie, że nie trzymają stopy dostatecznie, a ja jakoś krzywo jadę. Po jakimś czasie jednak wrażenie przemijało. Stopa zaczęła dopasowywać się do buta, a po lekkim dociśnięciu zapięć wszystko było w porządku. Oczywiście nie ma co porównywać ich do moich starych, wysłużonych rolek K2, bo jak mówiłam nic ich nie pobije. 

Nie byłam w stanie zbytnio przetestować prędkości, gdyż jeżdżę po normalnej drodze z samochodami i staram się zachować ostrożność. Wydaje mi się jednak, że nie było by z tym większego problemu, Jeździ się z łatwością i przyjemnością. Oczywiście, bardzo ważny element, hamulec jest sprawny i jesteśmy w stanie wyhamować, z czym jest problem np. w rolkach Oxelo.

Dodatkowym atutem rolek jest przepiękny wygląd. Bardzo kobiece, delikatne, co dla niektórych może być istotne przy wyborze.

Nie mogę się doczekać, kiedy będzie piękna pogoda i trochę więcej wolnego czasu, kiedy będę mogła śmigać i testować je dalej. A wy lubicie rolki? Fajna alternatywa dla osób, które nie cierpią biegania;)

Od jutra zabieram się do pracy nad kolejnym tygodniem śniadań! Jak na razie seria będzie pojawiać się prawdopodobnie co 2 tygodnie :) 

Trzymajcie się ciepło!

czwartek, 26 marca 2015

Jak przetrwać przygotowania do matury - czyli jak nie zrujnować swojej figury.

Zapewne ten post nie będzie interesujący dla wszystkich. Podejrzewam, że część z Was ma już maturę za sobą. Nie mniej jednak na pewno znajdą się osoby, które to czeka, jak nie w tym roku to za parę lat. Zachęcam do przeczytania, bo kilka rad, a raczej zasad, które wypiszę poniżej mogą sprawdzić się w wielu sytuacjach. W końcu, życie to w kółko jakieś egzaminy i stres.

Zdaję sobie sprawę jak w takich sytuacjach ciężko utrzymać formę. Brak czasu, większe zapotrzebowanie energetyczne, chęć podjadania w trakcie nauki. Bardzo łatwo możemy zaprzepaścić całą wcześniejszą pracę. Dokładniej mówiąc mam teraz taki sam problem. I głównie dlatego ten post powstaje. Chciała bym dać wskazówki wam i określić swoje zasady, które pomogą mi walczyć ze samą sobą. Mam nadzieję, że wśród tych kilku rad znajdziesz coś dla siebie, co pomoże Ci w utrzymaniu efektów wcześniejszej ciężkiej pracy.

 Jak nie zrujnować swojej figury:

1. Ucz się!
Tak, tak! To nie błąd.. Być może ma to większy wpływ na ratowanie naszego stanu psychicznego, ale to po części wiążę się z utrzymaniem zdrowej diety, a co za tym idzie zgrabnej sylwetki. Matura dla większości osób jest mocno stresującym doświadczeniem. Moim zdaniem odpowiednie przygotowanie może chociaż po części zminimalizować lęk przed porażką. Oczywiście na ostatnią chwilę będzie to miało odwrotny efekt, ale ucząc się na bieżąco możemy później się uspokajać, że przecież jesteśmy przygotowani i nie może być aż tak źle. To tak jak z jakimś przemówieniem. Z reguły boimy się pomyłki, odebrania mowy. Kiedy jednak dobrze się przygotujemy stres automatycznie się zmniejsza, a my możemy odrobinę pewniej podejść do zadania. Także nie marnujmy czasu! Dla zdających w tym roku -  kasztany jeszcze nie zakwitły! Jest jeszcze szansa :)


 2. Zrzucanie kilogramów schodzi na drugi plan! To nie na to czas... 

Myślę, że każda rozsądna osoba zdaje sobie z tego sprawę. Ten końcowy okres to naprawdę nie jest najlepszy moment na walkę z kilogramami. Wyjdzie nam albo jedno albo drugie. Tak jest niestety, że jeśli chcemy porządnie stawić czoła zbędnemu tłuszczykowi, trzeba poświęcić na to dosyć sporo czasu. Teraz nie można sobie na to jednak pozwolić. Dlatego sugeruję, żeby skupić się raczej na utrzymaniu swoich dotychczasowych osiągnięć, a resztę zostawić sobie na czas po maturze.

3. Zapisuj co jesz!
To nie jest czasochłonne zajęcie, natomiast może znacząco ułatwić kontrolowanie apetytu. Do tej pory próbowałam jedynie zapisywać dzień wcześniej, co zjem na następny. To jednak nie bardzo mi wychodziło. Tym razem postanowiłam zapisywać WSZYSTKO, każdy kęs do zeszytu. I powiem wam, że to ma szanse powodzenia. Jest mi głupio przed samą sobą przyznać się, że nie jadłam regularnie, że podjadałam, że zjadłam o dużo za dużo. Sprawia to, że wszystko mamy przejrzyście, zdajemy sobie często sprawę ile jedzenia niepotrzebnie w siebie wpychamy. Po jakimś czasie łatwo dostrzeżemy swoje błędy i będziemy mogli wprowadzać korekty. Wypróbujcie!

 4. Przede wszystkim wartościowo!
Dla osób, które z reguły uważają na to co ląduje na ich talerzu jest to raczej naturalne. Ale warto wspomnieć, że wartościowe posiłki są bardzo ważne. Jest to okres, w którym mocno wytężamy umysł i spożywając produkty wspomagające pamięć i koncentracje, możemy sobie bardzo pomóc. Często w takich sytuacjach wrzucamy w siebie śmieciowe jedzenie, bo tak w końcu łatwiej, czego efektem może być problem z przyswajaniem wiedzy. Pamiętajmy, że mózg dobrze pracował potrzebuje dobrego paliwa. Inaczej daleko nie zajedziemy. Wprowadźmy produkty bogate w zdrowe tłuszcze, takie jak ryby, awokado, dobre oleje i oliwy czy orzechy. Przydadzą się również pełne ziarna i witaminy. 


 5. 10 minut dziennie to Twoje minimum!
Owszem zgodzę się, że nie ma teraz za wiele czasu wolnego. Nikt mi jednak nie wmówi, że nie jesteśmy w stanie wygospodarować 10 minut dziennie. Przynajmniej tyle poświęć na trening. Na youtubie aż roi się od filmików z tak krótkimi treningami. Boczki Tiffany, Mel B czy jakiś interwał, zrób chociaż tyle. Oczywiście cudów tym nie zdziałamy, nie ma co się oszukiwać. Nie mniej jednak pozostanie nam nawyk treningowy, nie odzwyczaimy się do wakacji, a nasze ciało i tak nam za to podziękuje. Jak dla mnie sama świadomość, że coś zrobiłam ma ogromne znaczenie. Także do roboty!

6. Weekend intensywniej!
W ciągu tygodnia 10 minut, a w trakcie weekendu wygospodarowanie godziny nie powinno stanowić dla Ciebie problemu, Jeśli zależy nam na tym, żeby utrzymać uzyskane już efekty i nie zaprzepaścić swojej kondycji na pewno damy radę. To niby tylko dwa dni, ale mogą wiele zdziałać. Nie zapominajmy o tym!

7. Pij dużo wody!

To raczej nic nowego i odkrywczego. W codziennym życiu powinniśmy wypijać około 2 litrów wody dziennie. Jeśli jeszcze tego nie robisz to dobry czas żeby zacząć. Być może jeszcze nie zauważyliście, ale kiedy jesteśmy odwonieni ciężej o mocną koncentrację. Umysł nie pracuje już tak jak powinien, a my z trudem przyswajamy informację. Wtedy bardzo często sięgamy po kawę. Nie zapominajmy jednak, że kawa okropnie wypłukuje magnez i o ile jedna dziennie nam nie zaszkodzi, to większa ilość może mieć na nas negatywny wpływ. I wiem o czym mówię, bo przez długi czas miałam spory niedobór magnezu, właśnie ze względu na zbyt dużą ilość kawy w diecie. Tym czasem woda mineralna może nas postawić na nogi podobnie jak kawa! Właśnie tak! Dotleniamy organizm i lepiej się koncentrujemy. Także woda obowiązkowo!

 8. Lepsze zamienniki!

Doskonale wiem jak w takim czasie rośnie apetyt na podjadanie. niestety też tego właśnie doświadczam. No cóż, nie powiem wam, żebyście całkiem zapomnieli o przegryzaniu. Pamiętajmy jednak, żeby wybierać te zdrowsze i lepsze zamienniki, które dodatkowo mogą nam pomóc. Suszone lub świeże owoce, warzywa, orzechy, gorzka czekolada, to wszystko zawiera cenne składniki i stanowi smaczną przekąskę. Chociaż jak moja babcia mówi, podobno tak zajada się wiedzę! Nie będzie za dobrze jeśli to prawda. Może lepiej nie ryzykować? :)

9. Poproś o pomoc!
Jeśli podchodzisz do matury to za pewne nadal mieszkasz z rodzicami. Pewnie jest trochę takich osób, które jeśli chciały zdrowiej się odżywiać, schudnąć musiały same przygotowywać sobie posiłki, głównie chodzi o obiady. Ja też tam mam. To jest niestety czasochłonne i po raz kolejny na ten moment tym czasem nie dysponujemy, Możesz zrobić tak jak ja i poprosić mamę, żeby przygotowywała zdrowsze posiłki, używała mniej tłuszczu, jogurtu zamiast śmietany, brązowego makaronu i ryżu zamiast tych bezwartościowych białych produktów, a także o porcje warzyw. Myślę, że jeśli dobrze wytłumaczycie mamie i ładnie ją poprosicie to powinna z chęcią przyjść wam z pomocą! Przy okazji cała rodzina na tym zyska :)


To już koniec zasad. Nie są zbytnio wymagające, ale jakże trudne do wprowadzenia w tym okresie w życie. Sama ostatnio mocno walczę ze swoimi pogarszającymi się nawykami. Mam zamiar codziennie zaglądać do tego posta i przypominać sobie jak nie wiele mam do zrobienia, a jakie to może mieć pozytywne skutki. Nie wyobrażam sobie wrócić do dawnego ciała, a jak na razie jestem na na najlepszej drodze do tego. Trzymam kciuki za Was ale i za siebie! Nie można się poddawać!




Trzymajcie się ciepło!

niedziela, 22 marca 2015

Tydzień śniadań #2

Dzisiejszy dzień dosyć ponury, deszczowy i nieprzyjemny. Normalnie nie była bym z tego zadowolona, ale dziś jest inaczej. Jak wiadomo, kiedy za oknem świeci słońce aż chce się wyjść na pole, przejść na spacer czy np. pojeździć na rowerze, a nie uczyć.. Tak! dzięki właśnie takiej pogodzie będę mogła się skupić i pracować efektywniej.

W ten pochmurny dzień przychodzę do was z tygodniem śniadań. Doszłam do wniosku, że to fajny pomysł prowadzić taką serię. Wpisuje się ona, przynajmniej częściowo, w założenie bloga, może inspirować osoby, którym śniadanie kojarzy się tylko z nudnymi kanapkami z serem i szyną czy płatkami śniadaniowymi, a także zorganizowanie czasu na napisanie takiego posta jest dla mnie wykonalne :) Co o tym sądzicie?

Przejdźmy już do śniadań!

 Poniedziałek:
  Owsianka z truskawkami, kakao i cynamonem, płatkami migdałowymi. Kawa.





Wtorek:
 Jajecznica z szynką, zieloną cebulką, pomidorki koktajlowe, tost pełnoziarnisty. Kawa.





 Środa:
 Omlet z płatkami owsianymi polany jogurtem greckim z miodem i cynamonem, banan. Kawa.




Czwartek:
 Bułka dyniowa z twarożkiem mocarz i dżemem porzeczkowym nisko słodzonym, kawałek rogalika z masłem orzechowym. Kawa.






 Piątek:
 Bułka dyniowa z serem żółtym i pomidorem oraz z almette śmietankowym z ogórkiem, jajko na miękko. Herbata zielona.




Sobota:
 Tosty pełnoziarniste z masłem orzechowym bananem i dżemem nisko słodzonym. Kawa.






Niedziela:
 Grzanki z bułki grahamki z twarożkiem z rzodkiewką i zieloną cebulką. Świeżo wyciskany sok pomarańczowo grejpfrutowy. Kawa.







Przeglądając te zdjęcia dochodzę do wniosku, ze w tym tygodniu największą ochotę miałam na pieczywo. To nie zbyt dobrze.. Już wiem nad czym muszę popracować! Ale chyba zawsze przychodzi taki czas, że coś nam się przejada. Wydaje mi się, ze miałam już dość owsianek, jaglanek i tym podobnych. Mały odpoczynek nie zaszkodzi:)

Miłej niedzieli!
Trzymajcie się ciepło!

piątek, 20 marca 2015

Koktajl bananowo-kakaowy z nutką kawy :)

Rozpoczął się okres pełnej mobilizacji przed maturą, czyli ciężkiej pracy i godzin spędzonych na nauce. Dlatego też posty będą pojawiać się średnio raz na tydzień. Dzisiaj co prawda nie miałam planów nic dodawać, gdyż szykuję na niedzielę kolejny post z serii "tydzień śniadań", ale, że mamy dziś pierwszy dzień wiosny(!!!) postanowiłam, że do was napiszę. Jest przepiękna pogoda i aż mi się chce:) Nachodzi mnie ochota na rolki czy rower, ale na to jeszcze będzie czas.

Jeśli chodzi o rolki, to jestem na etapie kupna. Zamówiłam sobie z firmy Spokey, ale niestety muszę je zwrócić. Nie spełniają jednak moich oczekiwań, chociaż wyglądaly na porządne. Ciężko będzie przerzucić się z rolek K2 na coś gorszego. Te okropnie mnie zawiodły. Jeśli macie jakąś firmę i model do polecenia to piszcie! Potrzebuję rolki do jazdy fitnessowej i tak naprawdę zależy mi na tym, żeby były na prawdę wygodne i dobrze trzymały stopę :)

Dziś przychodzę do Was z kolejną propozycją na przepyszny koktajl, idealny na cieplejsze dni zamiast lodów czy deserów. Robię go bardzo często, to jeden z moich ulubionych koktajli. Puszysty, gęsty i słodki. Czyli wszystko co lubię.

 Koktajl bananowo-czekoladowy z nutką kawy! :

 Składniki:

1 dojrzały banan
pół szklanki mleka
pół łyżeczki dobrego mocnego kakao
1/4 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
2 kostki lodu

Wszystko wrzucamy jak zwykle do blendera i miksujemy. Pyszności!






Zachęcam do wypróbowania:) Takie proste, ale jakie smaczne! Co prawda nic odkrywczego, ale wszystkie smaki są wyczuwalne osobno, zaczynając od banana a kończąc na kawie. Idealne na szybką przekąskę.

Dzisiaj walczę z Killerem! Mam nadzieję, że dotrwam do końca:)
A co u Was?!

Trzymajcie się ciepło!

niedziela, 15 marca 2015

Jogurtowy deser z mango!

Dziś na blogu mały przepis na coś bardzo pysznego. Jak wiecie post trwa, postanowienie odnośnie słodyczy jest (przyznaje się, wczoraj zjadłam kawałek ciasta.. ale było za słodkie!! oczywiście to był mały wyjątek i więcej się nie powtórzy.). Z reguły kiedy coś jest zabronione, ochota na to wzrasta dwukrotnie. Dlatego też jem bardzo dużo owoców i tym razem postanowiłam wykonać deser, który idealnie nada się również na śniadanie, osłodzony właśnie za pomocą owoców.

Dochodzę to wniosków, że nie do końca na dobre wychodzi mi to postanowienie. Uważam, że zrobiłam błąd zabraniając sobie np. dżemów. Bo nie chodzi mi o czekoladki, o ciasteczka czy kolorowe napoje. Problem polega na tym, że kiedy mam ochotę na te kanapki z dżemem (a jest to prawie codziennie..), to muszę wybrać coś innego, co i tak nie zaspakaja mojego pragnienia i w efekcie zjadam dwa razy więcej.. No bo ciągle to jeszcze nie to. Wiem, że tak to jest na diecie i osoby z okropnymi nawykami żywieniowymi z takim podejściem nigdy by ich nie zmieniły. Muszę jednak przyznać, że kiedy ma się już zdrowy rozsądek, kiedy i tak ma się panowanie nad jedzeniem, to takie zabranianie działa w odwrotną stronę. I mimo, że nie jem słodyczy, to czuję się grubsza i tak chyba niestety jest. Zastanawiam się więc czy nie odpuścić z tym dżemem.. Haha co prawda śmieszny dylemat, ale mam poczucie, że będę słaba kiedy odpuszczę.
Oczywiście inne słodycze nadal nie wchodzą w grę:)

Ale powróćmy do przepisu. Do zrobienia takiej pyszności zainspirowała mnie Kasia - Ciasteczko25, która od już dosyć długiego czasu, zmieniła swój styl życia na zdrowszy, sporo aktywności fizycznej i zdrowe odżywianie. Bardzo często wrzuca na swojego instagrama smakowite propozycje i ta bardzo przypadła mi do gustu.

Jogurtowy deser z mango!

Składniki:

jogurt grecki lub naturalny
płatki owsiane
dojrzałe mango

Sposób przygotowania:

Mango obieramy. kroimy na kawałki i blendujemy na gładką masę. Jogurt grecki mieszamy, żeby nabrał bardziej płynnej konsystencji. Następnie do szklanki dodajemy na zmianę te trzy produkty, tworząc warstwy. Na sam spód idzie łyżka płatków owsianych, następnie łyżka lub więcej jogurtu naturalnego i łyżka sosu z mango. I tak powtarzamy kilka razy. Szklankę przykrywamy folią aluminiową i wsadzamy na całą noc do lodówki.







Ja zjadłam to na śniadanie, ale wydaje mi się, że teraz jest jeszcze na to za zimno. Jest to jednak idealna propozycja na lato. Na deser nada się w 100%. 

Teraz czas na niedzielne śniadanko! Co u was dobrego?


Trzymajcie się ciepło!


czwartek, 12 marca 2015

Na zielono - czyli koktajlowe szaleństwo!

Jako, że kuchni pojawił się nowy robot kuchenny, to teraz na blogu możecie się częściej spodziewać różnych propozycji na pyszne koktajle. Smaczne, proste w przyrządzeniu, sycące i przede baaardzo zdrowe :)

Jest to BOMBA, ale uwaga! To bomba witaminowa! Kto by się nie skusił? Zwłaszcza kiedy idzie wiosna, nasza cera jest poszarzała i zmęczona, a figura po cichu woła o pomoc. Koktajle to dobry krok w stronę lepszych nawyków żywieniowych. Więc pijcie śmiało!

Ja przyrządzam głównie koktajle owocowe, nie testowałam za wiele warzywnych. Trzeba pamiętać, żeby nie serwować sobie takich dobroci wieczorem, tylko rano, na pierwsze lub drugie śniadanie. Tak by było najlepiej. Bo jak wiadomo owoce zawierają sporą ilość naturalnych cukrów. Późne spożycie tak dużej dawki, może nie tylko zaszkodzić naszej figurze, ale też np. sprawić trudności w zasypianiu.

Dziś chciała bym przedstawić dwie propozycje, które mają bardzo ciekawy kolor, a mianowicie są ZIELONE. Wiele osób jest z góry nastawiona, że nie będzie to smaczne. A wręcz przeciwnie, koktajle są pyszne!



Koktajl I
    
Składniki:

3 duże garście młodego szpinaku
1 pomarańcza
1 banan
1 jabłko
pół szklanki wody 


Wszystko myjemy, obieramy, wrzucamy do blendera i miksujemy na jednolitą masę. Gotowe!




 Koktajl II   

Składniki:

3 garście jarmużu
1 pomarańcza
4 kiwi
pół szklanki wody
Wszystko tak jak przy każdym koktajlu:) 













Uwaga! Wszystkie składniki podane są na co najmniej dwie porcje:) Możecie zawsze przygotować z połowy produktów, ale też możecie podzielić się z kimś zdrowiem, albo przelać wszystko do buteleczki i zaoszczędzić czas na następny dzień.

Trzymajcie się ciepło!

środa, 11 marca 2015

Robot kuchenny Russell Hobbs - recenzja!

Tak jak już wspominałam niedawno, wyposażenie kuchni w moim domu wzbogaciło się o nowego robota kuchennego. W dzisiejszym poście chciała bym napisać i nim troszkę więcej. Wydaje mi się, że jest jeszcze troszkę za wcześnie na wystawianie rzetelnej, pełnej opinii. W końcu mam go zaledwie dwa tygodnie, ciężko go w tak krótkim czasie całkowicie przetestować. Nie zaszkodzi jednak napisać o podstawowych cechach tego produktu. Być może ktoś z Was jest właśnie na kupnie i moja ocena pomoże w dokonaniu wyboru.

Po długim czasie poszukiwań i rozmyślań zdecydowałyśmy się z mamą na robota firmy Russell Hobbs. W Polsce firma ta nie jest jeszcze zbytnio popularna jednak za granicą, a zwłaszcza w Anglii zyskuje na popularności.
Na początek może jednak zaznaczę, że półki naszych sklepów, a przynajmniej sklepów w Krakowie, są bardzo słabo wyposażone w tego typu roboty. Odwiedziłyśmy z mamą prawie każdy z możliwych większych sklepów, ale w żadnym nie znalazłyśmy tego konkretnego produktu, a nawet innych możliwych do wyboru. Koniec końców robot został zamówiony przez internet.

Wybrałyśmy model Illumina 20240-56. Szczerze muszę przyznać, że jest on jednym z lepiej wykonanych robotów, które udało nam się zobaczyć. Mocny, porządny, estetyczny. Niestety jest dosyć duży, więc przy małej kuchni może być problem z jego przechowywaniem, tak jak to jest u nas. Jest on wyposażony w dwie misy - jedna o pojemności całkowitej 2,3 litra, oraz kielich o pojemności 1,7 l., przeznaczony głównie do przygotowywania koktajli. Większa misę możemy użyć do szatkowania czy rozdrabniania jedzenia. Jest to idealne rozwiązanie, kiedy sporządzamy wiele sałatek, surówek czy dań zawierających posiekane warzywa. Dzięki temu idzie o wiele szybciej.
Ale uwaga! Niestety wraz ze świetnie poszatkowanymi warzywami do misy przedostają się większe kawałki. Przez co przed użyciem składnika musimy przejrzeć misę i powyciągać to co za duże. To troszkę nieporęczne i wydaje mi się, ze nie powinno tak się dziać.
Wiele funkcji dają temu urządzeniu wymienne tarcze możliwe do użycia( tarcze tnące, ścierające i końcówka do zagniatania ciasta). Wszystkie ostrza są pokryte powłoką tytanową, co powinno zwiększać ich wytrzymałość. Jak jest w praktyce, jeszcze nie zdążyłam się przekonać.

W robocie mamy możliwość regulowania mocy aż na trzy poziomy, plus praca pulsacyjna. Ciekawy efekt daje podświetlany pierścień, którego kolor zależy od ustawionej pracy robota. To jednak nie jest najistotniejsze przy wyborze.
Minusem, moim zdaniem ogromnym, jest hałas jaki robot wydaje.. Owszem chyba nie ma urządzenia tego typu, które chodziło by cicho, ale ten to lekka przesada. Niestety nie tylko przy najsilniejszym stopniu mocy, ale nawet już na pierwszym. Kiedy robot idzie w ruch kompletnie nie da się wymienić nawet zdania między sobą. Jeśli myślicie o tym, żeby przygotowywać sobie smoothie na śniadanie, to stanowczo odradzam tego zakupu. No chyba, że wstajesz ostatnia:)

Jeśli chodzi o mnie, to robota potrzebowałam jedynie do przygotowywania koktajli, dlatego ciężko mi się wypowiedzieć na temat innym jego funkcji. Po prostu osobiście ich nie używałam. Opinia na ten temat to słowa mojej mamy:)

Podsumowując, jak każde urządzenie ma swoje wady i zalety. Jak na swoją cenę(329 zł) radzi sobie całkiem dobrze. Osobiście wolała bym coś mniejszego, typowo do sporządzania koktajli. W tym robocie możemy natomiast sporządzić ich większą porcje na kilka osób.

Mam nadzieję, że pomogłam chociaż trochę. W najbliższym czasie pojawi się także kilka propozycji koktajli, które w ostatnim czasie pije bardzo często.

Trzymajcie się ciepło!

niedziela, 8 marca 2015

Tydzień śniadań.

Myślę, że każdy kto szukał już jakiś informacji na temat zdrowego odżywiania natchnął się na zdanie, które mówi o konieczności jedzenia śniadania. Wiele osób może to zadziwić, bo nie brakuje zwolenników omijania tego posiłku z myślą, żeby schudnąć. Nic bardziej mylnego. Bardzo często tniemy kalorie po całości rezygnując ze śniadania. A to właśnie ono dostarcza nam energii na cały dzień.

Kiedy byłam młodsza też nie przepadałam za tym posiłkiem i sama go nie jadłam. Do czasu. Chyba w 4 albo 5 klasie podstawówki jeden dzień szkolny zaczynał mi się dwoma lekcjami wf-u. Mądra Kasia oczywiście nie zjadła śniadania i wybrała się do szkoły. Po dwóch godzinach ćwiczeń( nie oszukujmy się, o niezbyt dużej intensywności, jak to w szkole bywa) zrobiło mi się słabo i nie dobrze. Niby nic takiego, ale dało mi to ogromną nauczkę i od tego czasu nie omijam w ogóle śniadań. 


  • Omijając śniadanie zwiększamy prawdopodobieństwo, że w ciągu dnia, między posiłkami będziemy sięgać po różnego rodzaju przekąski, a to nie jest wskazane jeśli chcemy utrzymać nasze ciało w formie. 
  • Dobrze wiemy też, że regularne posiłki to klucz do sukcesu, a co za tym idzie nie możemy omijać śniadania. 
  • Odpowiednia dawka energii z rana wpływa pozytywnie na nasze samopoczucie, koncentracje, siłę. Osoby zdrowe powinny cieszyć się życiem i tryskać energią co dla mnie łączy się z jedzeniem śniadań.

Moje propozycje:
 
1
Kanapki z chleba pełnoziarnistego z serkiem śródziemnomorskim, szynką, sałatą i pomidorkiem. Kawa z mlekiem.

2
Płatki jaglane na mleku z masłem orzechowym i połówka banana. Kawa z mlekiem.

3
Bułka grahamka z pastą z awokado, jajka i twarożku z pomidorem. Kawa z mlekiem.

4
Płatki ryżowe na mleku z miodem, połówka banana i granatem. Kawa z mlekiem.

5
Owsianka z bananem i truskawkami, płatki migdałowe. Kawa z mlekiem.

6
Panini z grahamki z plasterkiem sera żółtego, szynką, pomidorem, szpinakiem i ketchupem. Zielona herbata.



7
Dwie kanapki z szynką, sałatą i świeżymi warzywami, jajko na miękko. Zielona herbata.


Niestety nie miałam ciemnego pieczywa, ale oczywiście taka opcja jest duuużo lepsza!

Niestety ciężko rano, w biegu zrobić ładne, apetyczne zdjęcie. Przez większość tygodnia wstaję o 5 40 i niestety o tej godzinie jest jeszcze dosyć mało światła. Mam nadzieję, ze chociaż trochę was zainspirowałam:)

Teraz nie wyobrażam sobie dnia żeby wyjść z domu bez śniadania. Jest to pierwsza rzecz, którą robię od razu po wstaniu. Mój ulubiony posiłek w ciągu dnia. Jest tak wiele możliwości na zdrowe i pyszne śniadanie i chyba nigdy mi się to nie znudzi ;)

A wy jecie śniadania? 
Trzymajcie się ciepło!

piątek, 6 marca 2015

Zainspiruj się!

Chyba każdy z nas potrzebuje jakiegoś czynnika, który pchnie nas do działania. Czegoś co pozwoli spróbować nowych rzeczy, zmienić coś, albo stworzyć. Inspiracji może być wiele. Często motywacja łączy się właśnie z inspiracją. Więc czemu by się nie zainspirować i nie zmotywować przed nadchodzącym weekendem i tym bardziej przed zbliżającym się nowym tygodniem?

Inspiracja może przybierać wiele form, ale na mnie najbardziej oddziałują zdjęcia i różnego typu obrazki. Mogę wtedy sobie wyobrazić siebie na tym miejscu, odczuć to w pewien sposób i zdecydować czy czegoś takiego właśnie chcę. I tu właśnie leży motywacyjna rola takich zdjęć:)

Chciała bym podzielić się z wami kilkoma obrazkami, które wybrałam na inspirację najbliższego tygodnia:) Kto wie, może i wam przypadną do gustu!











Nie wiem jak Wy, ale ja dostrzegam w tych zdjęciach nadchodzące lato, co od razu poprawia mi humor! Już coraz bliżej, nie zapominajcie!

Trzymajcie się ciepło!