wtorek, 3 czerwca 2014

16.

Dzisiaj w Krakowie trochę jesienna pogoda i senny nastrój, ale jakoś trzeba sobie z tym radzić. Pozytywne myślenie wzrasta i zaczyna być coraz lepiej. Od dzisiaj na facebooku u Ewy Chodakowskiej ruszyło 14 dniowe wyzwanie bikini. Ja się dołączyłam. Zachęcam i Ciebie!
Zasady bardzo proste. Pięć zdrowych, pełnowartościowych posiłków i trening. Ewa codziennie wspiera i dodaje sił do walki. Obiecuje nam, że po tych dwóch tygodniach nie będziemy chciały przestać.
Zobaczymy! Na pewno warto to sprawdzić na sobie, a nie tylko się przyglądać i później zazdrościć efektów innym :)

Niestety trochę źle rozplanowałam sobie dzisiejsze posiłki i musiałam modyfikować jadłospis w trakcie dnia.
Nie było idealnie, tak jak mi się marzy, ale też było dobrze. Jutro mam nadzieję, ze będzie lepiej.

Śniadanie: 
Pół opakowania serka wiejskiego lekkiego, łyżka jogurtu naturalnego z pomidorkiem. Dwie kromki chrupkiego pieczywa z szynką drobiową. Zielona herbata.


Drugie śniadanie: Kanapka z chleba słonecznikowego z serkiem kozim do smarowania, rzodkiewką i świeżym ogórkiem. Banan.

Przekąska: Obważanek z ciemnej mąki( chociaż co do pochodzenia tego ciemnego koloru mam pewne wątpliwość). 

Obiad:
Jajko sadzone, fasolka szparagowa polana jogurtem naturalnym i posypana koperkiem.

Kolacja: 2 mini brzoskiwnki 

Jeśli chodzi o dzisiejszy trening to oczywiście nowa płyta, o której pisałam ostatnio. Zmęczyłam się potwornie, nawet bardziej niż za pierwszym razem. 
Nie zdecydowałam się jeszcze czy przez czas trwania całego wyzwania będę zmieniać trening, czy zostanę przy tym , żeby sprawdzić czy faktycznie tak jak obiecują po dwóch tygodniach jest już różnica. Jutro się okaże. 
Jeśli chodzi o samą płytę i ćwiczenia to dodam jeszcze, że trzeba być ostrożnym. Nie trudno przy niej zemdleć.. W praktycznie każdej z serii przenosimy się z jednej płaszczyzny do drugiej, najpierw skaczemy, a potem lądujemy na ziemi. Okey, ale kiedy wracamy znowu na nogi cały pokój wiruje w okół nas. A przynajmniej ja tak dziś miałam. W połowie ćwiczeń musiałam trochę zmniejszyć intensywność bo bałam się, ze zaraz się przewrócę. Po odpoczynku wróciłam już normalnie do treningu. Zobaczymy, będę starała się dać z siebie wszystko, jednak bez przesady! Być może dołożę jeszcze do tego zestawu kilka ćwiczeń na brzuch i ręce. Bo na tych partiach szczególnie mi zależy. 

To moje ciało na dzień dzisiejszy. No cóż, bicek jak u komara, a właściwie to brak bicka. Po dwóch tygodniach nie spodziewam się tu jakichś wielkich zmian, ale mam nadzieję, że cokolwiek się zmieni. Dużo pracy jeszcze przede mną..



Zapraszam was do wyzwania! 
Ja z pewnością podzielę się z wami efektem:)

Trzymajcie się, buziaki!! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz