wtorek, 29 lipca 2014

36.

No i wróciłam. Zamiast pod namiotem na polanie, wylądowałam na polu namiotowym w przyczepie kempingowej w Szczawnicy. Niby to samo miejsce co na początku lipca, ale z innymi osobami i inaczej spędzone. No mniej aktywnie muszę przyznać. Jedyny męczący dzień, to niedziela, kiedy pojechaliśmy na grzyby do bardzo górzystego lasu, a pogoda była strasznie upalna! Ale udało się zebrać sporo grzybków, które zamarynowałam i też część ususzyłam.
Wyjazd jak najbardziej pozytywny, bo spędzony z chłopakiem, którego w roku szkolnym nie widuję zbyt często.
Przede mną teraz kolejny i już ostatni wyjazd w te wakacje. Najpierw ze znajomymi do Łeby, a następnie do chłopaka! Nie mogę się doczekać :) Zwłaszcza, że pogoda zapowiada się cudowna na opalanie!

Ostatnio złapałam się na sporym błędzie, którego bardzo dawno nie popełniałam. Mianowicie przez te upały zaczęłam pić napoje słodzone typu cola czy jakiś inny syf.. I trochę mam wrażenie, że już to zaburzyło efekty mojej pracy.. Czas to odstawić! To nic dobrego, a schudnąć z tym to ja nie mam szans. Nie mogę sobie na to pozwolić, bo i tak już sobie sporo odpuszczam. 




No i oczywiście co by to było bez wstawki jedzeniowej :)
Śniadanie:
Jajecznica na kurkach z szynką, grzanki i fit herbatka.
I od razu przeskok do kolacji:
Kukurydza z solą.
Dziś tylko popracuję nad brzuchem i postaram się porobić przysiady, chociaż może to być ciężkie, gdyż mam całe kostki opuchnięte od komarów! Okropne stworzenia..

Czas wkręcić się porządnie na nowo!
Trzymajcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz