środa, 28 maja 2014

14

 Powtórka z rozrywki. Kolejny dzień zapowiadał się super i w połowie taki był. Później było już coraz gorzej. Głodna i wkurzona, w deszczu wracałam do domu. Nie było nic na obiad, a ja marzyłam tylko żeby zjeść coś ciepłego. Kiedy w końcu coś wykombinowałam, musiałam zaradzić coś na zmęczenie. Mimo zażytych tabletek głowa nie dawała spokoju, a wypita kawa w ogólnie nie pobudzała. Położyłam się więc spać i po raz kolejny przespałam półtorej godziny. Szczerze mówiąc wg nie miałam ochoty wstawać, lecz rzeczy które mam jeszcze do zrobienia zmusiły mnie do tego. Nic konkretnego jeszcze dzisiaj nie zdziałałam i na nic konkretnego nie mam już właściwie czasu. Zła? Owszem. Ale jedynie na samą siebie. Nie odkryłam jeszcze o co mam pretensje, ale wiem, że jeśli mają one minąć to muszę się dowiedzieć. Moje wahania nastroju doprowadzają mnie powoli do szału i z chęcią bym się ich pozbyła.

Nie ćwiczyłam dzisiaj. Nie mam siły. Ale jednak możliwe, że się jeszcze skusze na jakieś ćwiczenia, żeby ogarnąć emocje.

Śniadanie:
Pół bułki grahamki z pastą z tuńczyki i ogórkiem małosolnym. Biała herbata.

Drugie śniadanie: Ciemna bułka i jogurt pitny.

Przegryzka: Mała bułeczka, która została jeszcze z wczorajszego obiadu i banan.

Obiad: Niestety nie do końca zdrowy. Nie miałam w domu ciemnego pieczywa, a tost był jedynym szybkim rozwiązaniem na ciepły posiłek. Żeby był trochę zdrowszy to do białej bułki zamiast żółtego sera wsadziłam trochę mozzarelli oraz pieczarki, zieloną cebulkę, wędlinę i troszkę ketchupu.




Kolacja: Za bardzo nie byłam już głodna i skusiłam się jedynie na miseczkę truskawek.


Kładąc się dzisiaj spać będę miała nadzieję, że jutro okaże się w pełni dobrym dniem.
 Jutro nie odpuszczę już treningu, obiecuję sobie i wam.

Trzymajcie się!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz