czwartek, 23 lipca 2015

Zmęczona upałami

Nie wiem jak w innych miastach, ale w Krakowie pogoda jest na prawdę zaskakująca. Okropne upały i okropna duchota. Prawdopodobnie, jak większość ludzi, czekam na oberwanie chmury i ulgę. Tak to już jest, że człowiekowi nie dogodzisz. A przynajmniej większości z nas. Mamy lato, więc to raczej normalne, że jest gorąco. Mimo to każdy z nas narzeka. Kiedy przyjdą deszcze, a temperatura spadnie, dam sobie rękę uciąć, że w okół nas będzie słychać, że co to za pogoda na lato. Niestety tak to jest. I przyznam się szczerze, że sama mam tendencje to takiego krytykowania pogody. Myślę, że większość z nas ma już dość, nie tyle co takiego słońca, co ogromnej duchoty, która nie pozwala nam spać, nie pozwala normalnie funkcjonować w ciągu dnia. A co najgorsze taka pogoda zazwyczaj nie trafia się podczas urlopu, wyjazdu na wakacje, ale kiedy siedzimy w pracy, czy w mieszkaniu. Bo w sumie nie wiadomo co lepsze, kiedy na zewnątrz jak i w domu jest porównywalnie duszno.

niestety taka pogoda sprawia, że nie chce nam się jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Podziwiam osoby, które w taką duchotę mają na tyle silną motywacje, żeby wyjść biegać, czy odpalić ostry trening w domu. Ja osobiście nie mam na to siły.

Pamiętajmy, żeby w trakcie takich upałów dobrze się odżywiać. Myślę, że naturalnym jest, że człowiek je mniej i lżej w taką pogodę. Jednak wydaje mi się, że często pomijamy posiłki, gdyż nie czujemy apetytu. Co nie koniecznie jest dobre.
Postawmy na lekką kuchnie, bogatą w jogurty, chude twarogi, świeże owoce i warzywa, a zwłaszcza te, które w większej części składają się z wody. Sięgajmy po chude mięso oraz ryby w akompaniamencie sałat i brązowego ryżu czy kasz. I co najważniejsze nie zapominajmy o nawadnianiu. Niestety schłodzone słodkie napoje nie ugaszą pragnienia, tak samo jak alkohol. Pijmy jak najwięcej wody niegazowanej, minimum 2 litry dziennie. Zielona herbata oraz kawa nie są polecane, ze względu na właściwości moczopędne.

Dbajmy o dietę w taką pogodę, gdyż to przede wszystkim ona odpowiada za nasze samopoczucie. Nie wymagajmy cudów, gdyż duchota i tak da nam się we znaki, jednak im bardziej będziemy sobie pomagać tym lżej nam będzie.

A o to moje dzisiejsze śniadanie: Jogurt grecki z mrożonymi borówkami, odrobiną miodu i musli. Do picia oczywiście woda.





Bardzo mi miło, że pomysł z nowym blogiem został przez was pozytywnie odebrany. Dodało mi to sporo siły i motywacji. Zaczynam pracę nad nowym blogiem i mam nadzieję, że już niebawem zacznę pisać tam. Jeszcze raz dziękuję, jesteście kochani!

Jak Wy reagujecie na upały? Jakieś specjalne sposoby?

Trzymajcie się mocno!


poniedziałek, 20 lipca 2015

Czas na małe refleksje

Jak możecie się domyślić, wyzwanie, które ostatnio sobie rzuciłam, zakończyło się niepowodzeniem. Co więcej, jakoś się tym nie przejęłam. No nie za dobrze to świadczy.

Przyznam się szczerze, że zawaliłam, odpuściłam sobie totalnie. Historia się powtarza. Niestety, kiedy jestem już na dobrej drodze, kiedy są widoczne zadowalające efekty, ja pasuje, przestaje ćwiczyć, zaczynam więcej jeść. I to w sumie smutne, bo to po części sprawia, że myślę, że nigdy nie osiągnę takiego efektu, jaki mi się marzy. Zastanawiam się, czy to jest w ogóle możliwe, żebym stale żyła zdrowymi nawykami, żeby mi się zawsze chciało ćwiczyć z takim entuzjazmem? No nie jest łatwo. To wszystko to jedna wielka huśtawka.

Blog miał mnie motywować, trzymać przy tych dobrych nawykach, ale z tego co można zauważyć nie ma to za wielkiego wpływu. A szkoda, bo wydawał mi się to dobry pomysł. I tu zaczynają się moje rozważania. Być może jest tak, że pisane na ten temat jest dla mnie pewnego rodzaju przymusem, a jak wiadomo, jeśli coś musisz, to robisz wszystko, żeby tego nie zrobić. Oczywiście, nie zrozummy się źle. Ja bardzo lubię pisać, lubię czytać wasze komentarze, sprawdzać liczbę odsłon. To dla mnie ogromna przyjemność, która sprawia, że coś ciekawego się dzieje. Nie mniej jednak, aby posty były ciekawe i miały sens, muszą być różnorodne. I chyba ta konieczność kombinowania i wymyślania, tak na mnie wpływa. Niestety jestem też osobą o małej wierze we własne umiejętności i możliwości. Moje podejście do wszystkiego, że "ja się do tego nie nadaje", nie ułatwia sprawy.

Na pewno nie zamierzam teraz rzucać sobie kolejnego wyzwania i znowu coś od siebie wymagać. Dobrze wiem jak to się skończy. Stawiam wolną rękę. Chcę wrócić, chce robić coś w swoim życiu, mieć zajęcie, coś co będzie dawać mi satysfakcje. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Zaczęłam również poważnie myśleć o rozszerzeniu tematyki bloga. Chciała bym móc wypowiadać się na różne tematy, nie koniecznie związane z fit nawykami. Móc podzielić się czymś co wpadnie mi do głowy, co mnie zafascynuje. Życie nie może kręcić się ciągle w okół jednego tematu, bo wtedy za bardzo popadamy w monotonnie, a to dobija i męczy człowieka. Wiązało by się to z założeniem nowego bloga, na którym oczywiście kontynuowała bym to co zaczęłam tutaj, jednak odnosiła bym się również do innych dziedzin. Tą kwestie zostawię sobie jeszcze do przemyślenia.

Zdaję sobie sprawę, że post raczej z tych mniej ciekawych, jednak dla mnie bardzo potrzebny.

Dajcie znać co sądzicie na ten temat ;)

Trzymajcie się ciepło!